Na portalu zrzutka.pl możemy przeczytać historię opisaną oczami 35-letniej Moniki. Oto i ona:
Nazywam się Monika. Mam 35 lat. Jestem żoną najcudowniejszego człowieka jakiego znam – Bartłomieja i mamą 3 wspaniałych córek Nadii, Emilki i Ines.
Mój świat właśnie zawala się po raz drugi! Nikomu nie życzę, by dowiedzieć się, że ktoś bliski ma nowotwór! Ja musiałam to usłyszeć dwukrotnie. Drugi razy układałam swój świat na nowo… pod szpitale, lekarzy, badania itp.
Gdy u najstarszej córki w 2018 zdiagnozowano złośliwy nowotwór nerki, świat zawalił Nam się po raz pierwszy. Ale wiedzieliśmy, że wspólnie damy radę i zrobimy wszystko, by córka była zdrowa. W tym czasie mąż był dla mnie największym wsparciem, największą ostoją, kiedy byłam z córka na onkologii. Zresztą w każdej dziedzinie życia idziemy razem. I chce, by tak właśnie zostało! W marcu 2024 otrzymaliśmy wspaniałą wiadomość ‘ Nadia zakończyła leczenie onkologiczne !’ Byliśmy bardzo szczęśliwi! Wspólnie mieliśmy wiele planów, mąż założył własną firmę kilka lat temu i zaczęła się dobrze rozwijać… myśleliśmy, że już możemy zapomnieć, co to oddział onkologiczny, chemia, suplementy, miliony badań i zaczniemy żyć, ciesząc się sobą każdego dnia.
Miało być tak pięknie a zarazem normalnie ! Coś co większość ludzi posiada każdego dnia. Nic więcej nie pragnęliśmy!
Choroba mojego męża zawitała podstępnie, po raz kolejny usłyszałam, że ktoś z moich bliskich ma nowotwór tym razem mózgu! Świat zatrzymał się dla nas po raz kolejny … nie muszę chyba opisywać, co czuje mój mąż, wspaniały ojciec bardzo zakochany w swoich córkach, gdy otrzymuje taka diagnozę. Ciężkie chwile… wiele łez pytań ‘dlaczego znowu my?’.
Wiadomo, brak odpowiedzi… zaczęło się od bólów głowy, później lekki niedowład lewej ręki. W maju mąż trafił do szpitala, gdzie wykonano tomograf, który wykazał guza wielkości około 7 cm. Tydzień później była operacja usunięcia guza mózgu. Wynik histopatogiczny –astrocytoma G4.
Od 8.07 zaczął leczenie onkologiczne w Narodowym Instytucie Onkologii w Gliwicach. Leczenie jest zintegrowane, czyli radioterapia połączona z chemioterapią. Wiemy, że mąż jest w dobrych rękach, jednak prawie 300 km od domu.
Każdy wyjazd do niego, by go wspierać, dojazdy, suplementy troszkę kosztują. Dlatego zwracamy się do Państwa z wielką prośbą o wsparcie finansowe naszej rodziny ,która chce zrobić wszystko by jak to opisywały dzieci w prezencie do taty wrócił szybko do domu!
Bardzo dziękujemy każdej osobie za okazaną pomoc.
Mimo ciężkiej diagnozy, pokażemy że się nie poddamy.
Pozdrawiamy Monika i Bartek Mazur
Tutaj zamieszczamy link do zbiórki, gdzie można wspomóc rodzinę Mazurów dowolnym datkiem. W takich sytuacjach liczy się każdy grosz.